Tematem mojej pierwszej recenzji będzie
popularna seria, która podbiła serca wielu nastolatek na całym
świecie, także w Polsce. Pojawiła się na „The New York Times
Best Seller list”, a w 2010 roku zrealizowano serial na jej
podstawie. Porusza ciężkie tematy takie jak agresja, kompleksy,
bulimia, choroby psychiczne czy homoseksualizm. Panie i Panowie,
przedstawiam „Pretty Little Liars” Sary Shepard, amerykańskiej
autorki. Napisała ona także „The Lying Game” i dwie powieści
dla dorosłych.
Spencer Hastings, Aria Montgomery,
Emily Fields oraz Hanna Marin były nic nieznaczącymi jednostkami na
tle szkolnej elity. Każda miała własne problemy i sekrety i
nikogo, z kim mogłyby je podzielić. Zła passa się jednak zmienia,
gdy całą czwórką niespodziewanie interesuje się
najpopularniejsza i najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek
spotkały, Alison DiLaurentis. Jej niesamowita uroda, pewność
siebie i z pozoru niewinne manipulacje powodują że stają się one
nierozłączną paczką. Od tej pory cała piątka siada przy
najbardziej widocznym stole w stołówce, pojawia się razem na
najlepszych imprezach i ustala wszystkie reguły gry. Lecz
niespodziewanie, pod koniec siódmej klasy Alison ginie w
niewyjaśnionych okolicznościach, a reszta przyjaciółek oddala się
od siebie, aż w końcu tracą ze sobą jakikolwiek kontakt. To
jednak dopiero początek tajemniczych wydarzeń w Rosewood. Po jakimś
czasie policja odnajduje ciało zaginionej, a reszta dziewczyn
otrzymuje niepokojące groźby od kogoś, kto podpisuje się tylko
jedną literą: A. Od tego momentu życie Spencer, Arii, Emily i
Hanny zmienia się w jeden wielki koszmar, a każde kłamstwo jakie
kiedykolwiek wypowiedziały obraca się przeciwko nim. Nawet, kiedy
wszystko wydaje się zmierzać ku szczęśliwemu końcowi; morderca
zostaje złapany, prześladowca ujawniony i tak nowe sekrety wychodzą
na wierzch.
Po czwartej części seria zaczyna
przypominać nieco operę mydlaną, bohaterki w kółko dowiadują
się o nowych rzeczach: zdradach, romansach, zaginionym rodzeństwie
i niewyjaśnionych zabójstwach, ale dzięki temu akcja rozgrywa się
szybciej, a fabuła nabiera rozpędu. Czyta się przez to znacznie
łatwiej i przyjemniej. Polecam przeczytanie całej serii od deski do
deski, bo tak naprawdę dopiero w ósmej części mrok wokół
śmierci Alison i jej tajemnic zostają rozwiane. Uprzedzam jednak –
przygotujcie się na szok, bowiem świat stworzony przez Shepard -
pokazywany w poprzednich częściach – runie niczym domek z kart, a
nic już nie będzie takie same. Ani dla czterech przyjaciółek, ani
dla czytelników.
- Moja ocena: Daję mocne 7, a może
nawet 7,5, gdyż ostatni tom naprawdę „powala na kolana”.
Ogólnie podczas czytania serii można się czasami lekko znużyć,
szczególnie w kilku pierwszych częściach, potem jednak nie sposób
się oderwać. Autorka lubi zwracać uwagę „mimochodem” na
szczegóły z pozoru nieistotne, przez co lepiej wyobrazić sobie
piękne miasto Rosewood i wydarzenia się w nim toczące.